29.04.2015

Prolog

A więc, witam Was na moim drugim opowiadaniu! Cieszę się z każdej osoby, która tu zaglądnęła i czyta moje wypociny! Na początek chcę podziękować kilku osobom.
♥ Sonii - Za to, że mnie wspierała cały czas
♥ Czarnej - Za wsparcie, za czytanie i kibicowanie
♥ Ann - MASZ NIE USUWAĆ JILY BO ZABIJĘ.
♥ Lizzie - Za to, że jesteś ze mną zawsze.
♥ Rose - Bo Ciebie ciekawi ta historia!
♥ Pauli G. z grupy DRAMIONE PL - Jesteś fantastyczną osobą, super mi się z Tobą rozmawia!
♥ Patrycji G. z grupy DRAMIONE PL - Dzięki Tobie zdałam tego niemca!
♥ Joannie vel Rzan z grupy DRAMIONE PL - A z Tobą lubię rozmawiać. Szkoda, że się nie spotkałyśmy na Pyrkonie.
No to nie przedłużam - zapraszam do czytania! + niebetowane jeszcze


______________________


   Czuła to. Wiedziała, że za moment zamknie oczy i nigdy ich nie otworzy. To będzie ten ostatni oddech. Inaczej wyobrażała sobie swoją śmierć za młodu. Myślała, że zginie jak na bohaterkę przystało — umierając w agonii, jako aurorka albo bardzo ważny minister dowolnej kategorii. Wyobrażała sobie, że nic nie powie, że się nie podda i umrze, zabierając tajne informacje do grobu.  Niczego w całym życiu — no, poza wyjściem za mąż za Rona — nie żałuje. Kocha swoje dzieci i wnuki bardzo mocno.
     
Bruno powiedział do mnie ,,babciu"… Myślę, że nie zapomnę tego w niebie. Będę patrzeć na moją rodzinę z góry, pilnować ich jak osobisty anioł stróż. Muszę pamiętać aby gonić Nelly do nauki. 
     W jej przypadku Ron zawsze był przyjacielem, nigdy nie odwzajemniała jego uczuć.  Nie potrafiła kochać miłością romantyczną — na miejsce mężczyzn stawiała rozmaite książki. Pragnęła wiedzy oraz rodziny — dzieci, wnuki oraz stanowisko bibliotekarki w Wieży Wiedzy Najwyższej w Aleksandrii całkowicie jej pasowały.   Z początku ambicja dawała o sobie znać bardziej niż zwykle. Chciała być ministrem, wydawało się jej, że musiała nim być.
    Przez lata siedziała przy ukochanym biurku, wdychając zapach starożytnych ksiąg i pergaminów, nie pamiętając nawet o przyjaciołach. Nie miała ich wielu — Ginny, Harry oraz Ronald. Rudowłosa z początku troszczyła się o ich przyjaźń, odwiedzała ją. Ale czas i małżeństwo były jednak wrogiem tak potężnym, że Potter oraz dzieciaki zaabsorbowały ją, odcinając od wszystkiego innego.
Jedyną osobą, która interesowała się Hermioną był jej przyszły mąż. Przychodził, rozmawiał z nią o swoich ‘’licznych romansach’’ z których nieskrycie się śmiała. Dopiero potem dowiedziała się, że mówił o tym tylko po to, aby jej zaimponować. 
    Typowy Ron... Oho, o wilku mowa, a wilk tuż — pomyślała, kierując swój wzrok na swojego męża. Wpatrywała się w niego, a on w nią… Mówi się, że na starość dostrzega się kochaną osobę taką, jaką się ją poznało. U niej ta zasada nie działała — widziała go jako siwowłosego staruszka, z brodą sięgającą do klatki piersiowej.  Jego tęczówki miały odcień pięknego, spokojnego oceanu, chociaż widziała je w stanie wzburzenia podczas niejednej kłótni. Na twarzy znajdowało się kilkadziesiąt zmarszczek, małych i dużych, a na nich te charakterystyczne piegi.
    Usiadł przy łożu żony, automatycznie biorąc jej kruchą, pomarszczoną dłoń w swoje. Kobieta wie, że to czas, kiedy musi powiedzieć mu prawdę. Zrani go, wie o tym, jednak nie może zostawić na tym świecie niezałatwionych spraw, musi wszystko doprowadzić do samego końca. Dzieci już wiedzą, czas, aby i on się dowiedział.
— Hermiono, chciałaś porozmawiać to przyszedłem — powiedział, a Pani Weasley aż serce się krajało, widząc w jego wzroku tyle miłości. Przez moment chciała się wycofać z tej szczerości, nie chciała mu o tym mówić, urazić go. Gula w gardle z każdą chwilą rosła i rosła.  Ale jest Gryfonką, do cholery!
— Ron, ja… Muszę ci coś wyznać… — wyszeptała, a on natychmiast  zaczął mówić. Nienawidziła w nim tego, bo nigdy nie dał jej dokończyć, albo wtrącał wszędzie swoje trzy grosze.
— Hermiono, nie ważne co się stanie, będę cię kochać — odpowiedział, jednak twarz brązowookiej  oszpecił grymas złości.
— Nie przerywaj mi, jak mówię, proszę cię… — powiedziała podenerwowana, odgarniając kosmyk siwych włosów za ucho — Przez te wszystkie lata, ja… Zawsze… Nie kochałam cię. Daj mi dokończyć, dobrze?  — zapytała, a gdy kiwnął głową, zaczęła znowu mówić — Nawet idąc do ślubu, nie byłam w stanie cię pokochać. Całe życie byłeś dla mnie moim jedynym, najlepszym przyjacielem. Na tle związku nie byłam szczęśliwa, jednak dzięki tobie… Mam trójkę kochających dzieci, piątkę wnuków oraz kolejne w drodze. Wiem, że to zaboli, ale jestem zdania, że powinieneś o tym wiedzieć, nawet jeżeli to rani — wyszeptała, wciąż patrząc mu w oczy. Czekała… Widziała, jak zaciska pięści, jak przegryza wargę. Ale jego wzrok… Nic nie wskazywało na wybuch złości.
    Wdychała i wydychała powietrze, nie wiedząc jak się zachować. Miała wrażenie, jakby bił się ze swoimi myślami, jakby się zastanawiał, czy może jej zaufać. Ta atmosfera była ciężka do wytrzymania, ciążyła kobiecie na płucach jak papierosowy dym. 
— Też muszę być z Tobą szczery. Po śmierci Lavender nie potrafiłem nikogo pokochać. Wcale, a uwierz mi, próbowałem. Całe nasze małżeństwo było oparte na przyjaźni. Chciałem ci powiedzieć, ale zawsze się bałem, że cię zranię — wyszeptał rudowłosy, a brązowowłosa szybko przytuliła się do niego. Oboje nie kochali się, ukrywając to, aby nie zranić się wzajemnie. A to wszystko było niepotrzebne. Więc zostało już tylko jedno przed śmiercią…
— Ron! — zawołała, gdy on już był
w  połowie drogi między tym pokojem a salonem.
— Tak?  — zapytał, a ona się uśmiechnęła. Wiedziała, że się zgodzi.
— Mógłbyś mnie ubrać w mój stary mundurek z Hogwartu i mnie w nim pochować?
— Ale dlaczego? Przecież nie umierasz…
— Nie kłam, proszę. Ja to czuję, że to moje ostatnie słowa, a każdy jeden, nawet najmniejszy oddech jest jednym z tych, które są moimi ostatnimi. Więc nie mów, że jest inaczej.
— Okej… Zaraz przyniesiemy ci skrzynię i lustro — odpowiedział, a ona czekała. Czekała na rodzinę, która zobaczy jak umiera nestorka rodu.
     Umrę z godnością. Nie mogę inaczej. Gryffindor zawsze będzie moim domem, będę go zawsze nosić ze sobą w sercu.
    Gdy jej mąż, syn i wnuk weszli do pokoju, Hermiona uśmiechnęła się z czułością, wstając z łóżka. Wyciągnęła ręce w kształt litery T, aby było im ją łatwiej ubrać. Uświadomiła sobie jednak, że czuje się skrępowana tym, że nie czegoś w końcu nie potrafi.
   
Nie potrafię się już nawet sama ubrać. To takie żałosne jak na mnie. Zawsze byłam tą dobrą, idealną. Zawsze wszystko wiedziałam oraz umiałam to zrobić. A dziś? Jak źle jest, skoro nie potrafię sama ze sobą poradzić?
    Mimowolnie się popłakała, czując jak Ron wiąże szalik na jej szyi. Starała się ocierać łzy, jednak przy okazji zadrapywała swoją twarz poobgryzanymi paznokciami.  Natychmiast kazała wszystkim wyjść — nie chciała, aby widzieli ją w tym stanie, umierającą na skutek chorób, starości i postępującej zaćmy prawego oka.
    Jakimś cudem dała radę się położyć, wejść do łóżka — oczy w sumie same jej ciążyły, a ciało już powoli zaczynało umierać. Zawsze myślała, że przed oficjalną śmiercią mózgu powie coś wzniosłego, mądrego — coś, co zapamiętają pokolenia czarodziejów. W końcu, tego się oczekuje od najmądrzejszej wiedźmy od czasów Roveny Ravenclaw, prawda? Jednak nie miała siły mówić więcej, niż te dwa, krótkie słowa.
    
Dobrze, że mimo wszystko ona nie boli…
— Żegnaj świecie… — wyszeptała, po czym poczuła, jak odpływa.
*
    Stała przed drzwiami do sypialni swojego męża, Dracona. Bała się, że śni. Całe życie żyła zgodnie z wolą rodziny. Była wzorową córką, idealną siostrą i przykładną żoną oraz matką. A on? Jak on się jej za to odwdzięcza? Zdradzał ją na lewo i prawo, chciał rozwodu niejednokrotnie. Wiedziała, że nie był z nią szczęśliwy. Wiedziała, że chciał odejść, zerwać z tradycją. Ale ona nie mogła mu na to pozwolić! Nie tylko ze względu na szacunek do rodzin — co też się dla niej liczyło, ale przecież jakby on odszedł to i by pieniążki uciekły! A dzisiaj kończy się termin intercyzy, który musi trzymać aby dostać majątek po nim. Całkiem spory majątek, nie ma co ukrywać.  Scorpiusa i jego żony — Rose nie było w rezydencji wraz z ich synem — Abraxem II, natomiast skrzatom porozdawała podziurawione skarpetki oraz bieliznę swojego męża, co sprawiło, że były wolne i nie musiały usługiwać już nikomu z rodu Malfoy. Samo to nazwisko wywoływało w niej obrzydzenie. Ten ród miał szacunek, ale żyły w nim same szuje i kanalie.  Oczywiście, siebie nie brała pod uwagę. Ale jej syn… Zawsze po stronie ojca, zawsze z nim a ją miał za pustą lalę.
Nie tym razem, Scorpius — tatuś już przy tobie nie będzie, pomyślała, gładząc rączkę jednego z noży. Wiedziała, co ma robić. Nie stchórzy.  Zrobi to. Nie ma innego wyboru.
    Zaczęła się cicho skradać. Niby była u siebie, ale jeden błąd i koniec zabawy. Czekałby ją Azkaban, a nawet i pocałunek. Nachyliła się nad siwowłosym mężczyzną, bardzo przystojnym, nawet jak na te sto lat.
    Wiedziała, że musi to zrobić.  Bo albo Draco, albo pieniądze. A ona wolała to drugie. Schowała ostrza za siebie, trzymając je jedną ręką a drugą próbując go obudzić.
— Kochanie… Obudź się… — powiedziała, czekając aż w temu idiocie zechce się w końcu wstać. Szturchnęła go parę razy, aż w końcu się rozbudził — Jak miło, że się jednak obudziłeś, kotku. Za to ja zamierzam się z tobą pożegnać raz na zawsze! — krzyknęła, wbijając mu w klatkę piersiową dwa noże. Spojrzała na swoje dzieło — krew natychmiast zaczynała wypływać z ran, a on bladł.
— CO TY ROBISZ, SUKO JEDNA?! — wykrzyczał, wyraźnie zdezorientowany. Mimo utraty krwi adrenalina w nim buzowała. Próbował wyjąć narzędzia i uspokoić Torię, jednak ta nadal się szarpała — Wyjmij to, bo mnie zabijesz! — powiedział, a ona —  ku jego zdziwieniu — zrobiła to, co od niej oczekiwał. Już miał odetchnąć, gdy wbiła mu nóż w rękę.
— A to za każdy weekend, kiedy Ty sobie piłeś, a ja siedziałam w domu ze Scorpiusem! — wzięła drugi i szybko wbiła go mężowi w krocze — A to za wszystkie zdrady oraz zmarnowanie mojego życia! —  wyciągnęła nóż z ręki, wbiła w brzuch i pociągnęła bez skrupułów aż do samego gardła.
    Słyszała jego krzyki, ale tak, jakby to było gdzieś daleko. Oddech przyśpieszył, na czole pojawił się pot, natomiast oczy lśniły nieznanym nikomu dotąd blaskiem. Odzyskała życie, odzyskała młodość. A to wszystko dzięki jego krwi na swoich dłoniach.  Widziała, jak jego oczy mętnieją, jak z ust wycieka krew. Czuła się, jakby tym morderstwem zdjęto jej ogromny ciężar z barków. To było fantastyczne uczucie! Krzyczała, zupełnie jakby przeżywała swój pierwszy orgazm. Adrenalina i ekscytacja wręcz buzowały jej w żyłach. Domyślała się, że będzie musiała zabijać coraz więcej i więcej, aby zaspokoić swoje potrzeby.
   Czekała aż jej syn i synowa wrócą do domu. Im więcej ludzi zabije, tym lepiej będzie się czuć. Spojrzała na Draco — jego twarz wyrażała przerażenie, lecz miała go gdzieś. Zaczęła oblizywać dłonie z krwi, kierując się do skarbca Malfoyów. Nie zauważyła tylko, że jej mąż jeszcze żyje. Wyczarował na szybko patronusa — fretkę — i zaczął mówić.
— Nie wracaj do domu, Scorp… Nie wracaj do trupów… — po czym go wysłał, od razu umierając.
***
Gdy otworzyła oczy, była w miejscu tak kolorowym, że aż musiała je przymrużyć aby nie oślepnąć. Spojrzała na tabliczkę, będąc ciekawa gdzie tak naprawdę jest.
Rozstaj dróg...Hmmm… — pomyślała, przeczesując swoje siwe włosy z lekkim uśmiechem. Szybko zauważyła dwa piękne pociągi, posiadające jakże wdzięczne nazwy — Schody do Nieba oraz Winda do Piekła. Ledwo spojrzała na nie, a już wiedziała, że jej transportem będą Schody do Nieba.
To miejsce jest trochę dziwne, pomyślała a po chwili zauważyła dziwne, lecz kuszące światło. Miała ochotę pobiec w jego stronę, mając nadzieję, że ktoś tam jest, że nie jest tu sama. Westchnęła cicho, po czym niepewnie ruszyła w stronę blasku — spodziewała się samych dobrych rzeczy, ponieważ intuicja nigdy jej nie zawodziła. Zawsze ufała zarówno wiedzy, jak i sobie. Po kilku minutach drogi jasność zniknęła, a na horyzoncie zaczęła się jawić postać leżąca na podłodze. Przestraszona szybko zaczęła biec w jego stronę, a gdy była blisko, uklęknęła obok.
— Halo? Słyszy mnie Pan?  — zapytała, próbując dojrzeć jakieś oznaki przytomności. Na ten moment on się jednak nie budził. Sprawdziła, jaki ma puls. Z zaskoczeniem odkryła, że on go nie ma. Czyli już nie żył… Mimowolnie po jej policzkach spływały łzy, prosto na klatkę piersiową mężczyzny  i rany w niej. To było straszne… Umrzeć w taki sposób…
A przynajmniej ona myślała, że opuścił ten świat automatycznie kierując się do nieba. Na swoje szczęście się pomyliła, bo staruszek zaczął kaszleć. Gdy otworzył oczy i się uśmiechnął, niemal żałowała swoich reakcji. Przecież to Malfoy — jej najgorszy wróg ze szkoły, uważający Hermionę zawsze za tę gorszą. Często płakała przez niego — jego słowa potrafiły zaboleć, bardzo mocno zaboleć.
    Odsunęła się, jakby nagle stała koło kogoś chorego na Smoczą Ospę, zanim ten ją rozpozna. Znowu poleciałyby oszczerstwa w jej kierunku, a nie zamierzała tego znowu przechodzić.
— Granger? — zapytał niepewnie, a ona automatycznie kiwnęła głową. Skoro i tak ją rozpoznał, to nie było co się okłamywać — Na Merlina, ale się zestarzałaś. A ta szopa jest jeszcze większa niż w Hogwarcie! — roześmiał się, łapiąc za brzuch. Miło było wrócić do przeszłości, znowu poniżając Hermionę Granger.
— Jestem Weasley! I przypominam ci, stary, wredny zgredzie, że ty też nie jesteś najpiękniejszy. W sumie, z nas dwojga tylko ja mam jeszcze prawdziwe zęby! — powiedziała wzburzona, wstając oraz odwracając się do niego tyłem.
    Co za dupek! A ja chciałam mu pomóc! Jak on tak może?! — zachodziła w głowę siwowłosa, przełykając łzy upokorzenia. Nie sądziła, że te uczucia jeszcze kiedyś wrócą. Myślała, że ten rozdział ma już dawno za sobą, a tu proszę! Jednak nie, nie ma tego za sobą, tylko przejmuje się  kimś takim jak on!
— Może i masz zęby, ale czaru w tobie nie ma — odgryzł się jej, puszczając perskie oko. To było nawet zabawne. Chciał znowu zarzucić jakimś oryginalnym, zabawnym tekstem, gdy między nim a nią stanął pewien czarodziej.
— Witajcie, Pani Weasley i Panie Malfoy — powitał ich, podając ręce z ciepłym, wzbudzającym zaufanie uśmiechem.
    Brązowooka była pewna, że skądś kojarzyła tego mężczyznę. Coś jej świtało… W końcu, cała szata w kolorze fiołków, buty, a nawet fioletowa tiara nie były dla byle kogo! Próbowała doszukać się w nim czegoś znajomego — jednak na próżno, starość to nie radość. Pamięć niestety też szwankuje.
— Mam na imię Merlin. Oboje umarliście w tym samym momencie, wasze życie i wybory były oparte o zło tego świata, a co za tym idzie — nie byliście w pełni świadomi swoich wyborów, decyzji i postaw społecznych… — zaczął mówić, jednak Draco musiał mu przerwać.
— Co ma Pan na myśli, mówiąc o źle tego świata? — zapytał, wpatrując się z zaciekawieniem w człowieka.
— Mówię o Gellercie Grindelwaldzie i Tomie Marvolo Riddle’u, znanym też jako Lord Voldemort. Ich istnienie, czyny i wybory wpłynęły na was, ponieważ Rada nie dopilnowała rozdzielenia jednej decyzji z zamierzchłych czasów, wcześniejszych niż wasze narodziny od tego, co stanie się w przyszłości. Początkowo sądziliśmy, że może to się uda, nie będzie zakłóceń ani żadnych przykrych skutków ubocznych. Niestety, nawet najmądrzejsza osoba z rady, Rowena Ravenclaw nie przewidziała, że to aż mocno wpłynie na wszystkich.  Każde z nas uważało, że po wojnie to zniknie, jednak nie ulotniło się. Lecz było za późno, aby cokolwiek cofnąć i musieliśmy czekać aż któreś z Wielkiej Dziesiątki umrze najpierw, aby cofnąć to wszystko, a każde z was mogło zacząć podejmować własne decyzje, nieuwarunkowane wydarzeniami z przeszłości.  Dlatego mam dla was propozycję — straciliście życie jako pierwsi, więc wy zdecydujecie o tym, co się stanie. Możecie każde pójść swoją drogą, a możecie też spróbować od nowa, z nową szansą, w nowym świecie. Poczekam na tę decyzję, jednak musicie powiedzieć mi to jak najszybciej, jeszcze w tych dziesięciu minutach — powiedział  staruszek, czekając i jednocześnie tworząc tunel. Nie musiał oczekiwać za długo. Jedno spojrzenie i już wiedzieli — skoro w końcu mają szansę naprawić coś, co świat spaprał, to nie zmarnują tej okazji.
— Wchodzę w to, Merlinie — odpowiedziała kobieta, podchodząc do wrót.
— Jestem za, a nawet przeciw, dziwny człowieczku — roześmiał się Draco, podchodząc do Pani Weasley oraz wyciągając do niej ramię.
— Pani pozwoli, Pani Weasley? — zapytał, uśmiechając tak, że Hermionie nogi natychmiast zrobiły się jak z waty.
— Oczywiście, Panie Malfoy… — wyszeptała, idąc z nim pod rękę do tunelu.
    Żadne z nich nie wiedziało, co ich czeka. Ruszyli, trochę obawiając się o to, co może się stać. Oboje wiedzieli jedynie tyle, że zaczynają od nowa. Wchodzą w
alternatywny świat.

34 komentarze:

  1. Om nom nom nom nom ;^
    Kolejny fanfic, który będę stopniowo pochłaniać :D
    Zaintrygowałaś mnie i chcę jeszcze.
    Masz ogromny plus za oryginalny pomysł, a nie pisanie tego samego co inni.
    Mój komentarz powala elokwencją, ale cóż.
    Polubiłam Merlina! Pojawi się jeszcze?
    Kończę zanudzać ;B
    Pozdrawiam,
    Nazzie.
    [nie-placz-w-hogwarcie]
    [ferro-igni-dramione]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PIERWSZA OSOBA, KTÓRA SKOMENTOWAŁA. OMOMOMOM. *.*

      Cieszę się, że Ci się to podoba. Zwłaszcza, że mam jeszcze dużo pomysłów na fabułę, to sam fakt, że ten konkretny nie jest powielonym schematem i ktoś to zauważa jest cudowny, serio. <3
      Co do Merlina - szczerze mówiąc, chyba tak. Ale nie będzie postacią, która występuje często. Domyślam się nawet, że najbliżej poznamy go na końcu. :3

      Usuń
  2. Świetny prolog! Na pewno będę czytać dalej. Ten alternatywny świat wydaje się taki kuszący.
    Pomysł Merlina świetny, sama ostatnio coś tam bazgrolilam o nim jako strażniku zaświatów hah, ale w zupełnie innym kontekście, więc ten prolog spodobał mi się jeszcze bardziej.
    Pomimo, że nie betowane nie zauważyłam błędów ;)
    Trzymaj tak dalej ~Carla
    http://whoami-dramione.blogspot.com/?view=classic&m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. C:

      Dziękuję Ci za ten komentarz - to jeden pierwszych i przyznaję, że mile podłechtał moją próżność. Jednak przysięgam - nie osiądę na laurach i będę się uczyć, oraz pisać i jeszcze raz pisać!
      A co do Merlina - on w sumie pojawiać się często nie będzie, obiecuję. :D
      Chętnie wpadnę do Ciebie! :D

      Usuń
  3. Czytając początek, zastanawiałam się co powie Hermiona Ronowi. Myślałam, że zacznie opowieść o swoim romansie z Draconem itd. Ale wielkie było moje zdziwienie, kiedy umarła bez wzmianki o Malfoyu!
    Zaintrygowana czytałam dalej. Astoria-Morderczyni? Kolejne zdziwienie, z czymś takim spotykam się pierwszy lub drugi raz. Jej zachowanie skojarzyło mi się z psychopatycznymi mordercami z amerykańskich filmów. Nigdy nie lubiłam tej postaci, dlatego oby czekał ją Azkaban xD
    Jak Hermiona pojawiła się w ,,alternatywnym świecie", w głowie zaczęło mi coś świtać. Oboje martwi, to gdzie indziej mieliby się spotkać? Kiedy Granger... Przepraszam, Weasley odnalazła starszego mężczyznę, rozwiałaś moje wątpliwości. Merlin jako ,,strażnik zaświatów"? Ciekawa koncepcja ;D
    Prolog bardzo mi się spodobał, cała historia mnie zaintrygowała. Dramione po śmierci... Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. To naprawdę oryginalne, nigdy bym na coś takiego wpadła (i Merlinowi dzięki, bo pomysł pewnie bym schrzaniła). Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, to jest naprawdę świetne!

    Z błędów technicznych wkradły się:
    1) ,,Bruno wczoraj powiedział do mnie babciu… " — babciu w cudzysłowie.
    2) ,,Przychodził, rozmawiał z nią o swoich ‘’licznych romansach’’ z których nieskrycie się śmiałam" — wkradła Ci się pierwsza osoba. Chyba, że Ty się śmiałaś, a nie Hermiona.
    3) ,,Wpatrywała się w niego, a on we mnie…" — znów pierwsza osoba.
    4) ,,Jego tęczówki miały odcień pięknego, spokojnego oceanu, chociaż widziała je w stanie wzburzenia podczas niejednej kłótni a na twarzy znajdowało się kilkadziesiąt zmarszczek, małych i dużych, a na nich te charakterystyczne piegi." — trochę przydługie to zdanie. Po ,,chociaż widziała je w stanie wzburzenia podczas niejednej kłótni" przecinek. To jest wtrącenie, a wtrącenia oddziela się przecinkami, myślnikami albo nawiasami. Możesz również rozbić to zdanie na dwa :-)
    5) ,,Usiadł przy łożu żony, automatycznie biorąc jej teraz kruchą, pomarszczoną dłoń w dwie swoje. Wie, że to czas, kiedy musi powiedzieć mu prawdę." — tutaj, z tym ,,teraz" wydaje mi się, że to jest wtrącenie :/ Ten wyraz mi jakoś w tym zdaniu nie leży xD W tym drugim zdaniu daj np. ona, bo trudno się domyślić, kto jest podmiotem. Najpierw piszesz o Ronie i myślałam, że to on ,,musi coś powiedzieć", ale przy następnych zdaniach z kontekstu wynika, że chodziło o Hermionę.
    6) ,,— Hermiono, nie ważne co się stanie, będę Cię kochać — odpowiedział, jednak twarz brązowookiej oszpecił grymas złości." — Nieważne łącznie, bo ,,ważne" to przymiotnik. Jakie? Ważne.
    7) ,,Całe te życie byłeś dla mnie moim jedynym, najlepszym przyjacielem." — Całe ,,to życie", albo wogóle pomiń ,,te/to".
    8) ,,brązowo włosa szybko przytuliła się do niego." — brązowowłosa łącznie.
    9) ,,— Ron! — zawołałam, gdy on już był w pół kroku między tym pokojem a salonem.
    — Tak? — zapytał, a ja się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że się zgodzi." — znowu pierwsza osoba.
    10) ,,Zawsze wszystko wiedziała oraz umiałam to zrobić. A dziś? Jak źle jest, skoro nie potrafię sama ze sobą poradzić?" — teraz dla odmiany wkradła się trzecia osoba :-)
    11) ,,Same te nazwisko wywoływało w niej obrzydzenie. Ten ród miał szacunek, ale żyły w nim same szuje i kanalie. Oczywiście siebie nie brała pod uwagę. " — ,,to nazwisko" i przecinek po ,,oczywiście".
    Notorycznie wkradała Ci się pierwsza osoba do tekstu pisanego w formie trzecioosobowej :/ Tak to wszystko jest dobrze ^^ Mam nadzieję, że pomogłam. Rozumiem, że prolog niezbetowany, błądzić rzecz ludzka xD Jeśli chcesz, to mogę Ci go zbetować :-)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie,
    Qeiko

    dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com

    P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agh, ale mam wielkie kciuki! Załączam P.S. xD
      Za ewentualne błędy przepraszam, pisałam na telefonie :-) Jeśli chcesz, mogę Ci zbetować prolog, odezwij się na FB to podam Ci maila.

      Usuń
    2. Na początek powiem jedno - Dziękuję!

      Chociaż akcja nie będzie po śmierci tych bohaterów, to i tak doceniam Twój komentarz. :D
      No i te wskazówki - wszystko zawsze się przyda. :D Ja biorę ile wlezie, bo tak na serio to lubię się uczyć z krytyki, bo to potem wpływa na styl mojego pisania.

      Usuń
  4. Wow! Od razu mówię, zostaję na stałe!
    Powaliłaś mnie na kolana.
    Astoria zabiła Draco? Co za jędza...
    Jestem ciekawa co będzie dalej, stuletni Draco i Hermiona wdadzą się w burzliwy romans? Czy odmłodnieją, cofną się w czasie?
    Napisz szybko ten rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. :D

      Miło wiedzieć, że ma się stałą czytelniczkę! A co do rozdziału - uwierz, to, co w nim będzie to zaskoczy nawet Twoją wyobraźnię. :D Jednak mam nadzieję, że pozytywnie oczywiście. :D

      Usuń
  5. Osobiście padłam :-D Czegoś takiego się zdecydowanie nie spodziewałam i naprawdę jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy :-) Dzięki na zaintrygowanie, teraz już totalnie nie będę mogła się skupić na powtarzaniu, a matura tuż za rogiem... Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. :D

      Nie ukrywam, że jestem dumna z tego, że Cię zaciekawiłam. :D Co do matury - powtarzaj dziewczyno, powtarzaj. :D Jak już napiszesz tę maturę, to dam Ci dedyka. :D Hahahaha. :D
      Mogę też zagwarantować, że prolog będzie takim totalnym przewrotem w kanonie, także wiadomo. :D

      Usuń
  6. Prolrog jest trochę długi :/ Mogłaś zrobić rozdział, a nie prolog, ale koniec krytykowania. Prolog jest zajebisty! Będę tutaj często zachodzić ;*

    Pozdrawiam xoxo
    http://invicible-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. :3

      Odnosząc się do Twojego komentarza - wiesz, ja nawet nie zauważyłam, że to tak dużo zajmuje. Dopiero po publikacji się tak zainteresowałam i takie wut? Co się dzieje? Myślę, że rozdziały mogą być krótsze albo dłuższe - wena sama decyduje. :D Mam nadzieję, że Ci się na ten moment podoba.

      Z pewnością Cię odwiedzę. C:

      Usuń
  7. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Prolog, chociaż jak na prolog był wyjątkowo długi, to niesamowicie mnie zaciekawił. te zaświaty, Merlin jako strażnik... Czekam na dalszy rozwój wypadków :)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyne co mam do powiedzenia to: Prolog zajebisty. Z niecierpliwością czekam na rozdział pierwszy.
    Pozdrawiam Mionka
    http://dramione-nieprawdopodobna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie ktoś napisał coś DOBREGO. Cieszę się, że do Ciebie trafiłam. Zaskoczyłaś mnie historią w prologu. Zupełnie nie tego się spodziewałam. Myślałam, że Hermiona wyzna Ronowi, że zawsze kochała Draco, a potem opowiadanie będzie się opierało na ich historii (prawie czułam to rozczarowanie takim zabiegiem). Jeju, jak ja Ci dziękuję, że zrobiłaś coś zupełnie innego, oryginalnego, innowatorskiego. Dlatego nie mogę doczekać się dalszej części. :)
    Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ekhem, ekhem. Amy! Tak więc jestem i ja. :D
    Cóż, nie ukrywam, że nie przepadam za Dramione. No takie życie xd Myślałam, że będzie coś w stylu "-Ron, ja od początku kochałam Draco!" xdd A tu takie,,, BOOM! Coś innego, nowego. *takie zaskoczenie xd* Prolog interesujący, nie powiem. Myślę, że ciąg dalszy Twojego opowiadania będzie równie ciekawy i czekam na więcej. Oczywiście zostaję, będę czytać, bo świetnie piszesz.
    Masz talent, mam nadzieję, że go nie zmarnujesz.
    Powiem Ci, że jestem z Ciebie dumna. ;"3

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW!
    Muszę ci przyznać, że bardzo mnie zaintrygowałaś tym prologiem:) Czytałam wiele opowiadań, gdzie Draco i Hermiona umierali na końcu, ale nigdy na początku! Mimo kilku błędów czytało mi się naprawdę lekko. Jestem bardzo ciekawa, jak to się wszystko potoczy. Czekam na pierwszy rozdział:)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Skarbie, dziękuję mocno za dedykację! ♥
    Co do prologu, długość ma odpowiednią, więc spokojnie. Nie rozumiem, dlaczego w obecnych czasach ludzie tworzą prologi długości paragonów i mają pretensje, jeśli ktoś wyłamie się poza utarte schematy. (Just sayin'). Pomysł? Pomysł już znałam, co nie zmienia faktu, że i tak mi się podoba.
    Cieszę się, że Hermiona nie wyskoczyła z tekstem, że jej true love jest Draco, bo bym cię chyba udusiła. Wiesz też, że nie podoba mi się Ron, który też nagle nie kochał Hermy, bo kochał Levander. Znasz moje zdanie na ten temat, bo dla mnie Ron nigdy nie wpakowałby się w taki związek, który nie miałby szans na po prostu bycie. Cieszę się jednak, że odeszłaś nieco od kanonu i wymyśliłaś coś swojego.
    No i Astoria - wiem, że chciałaś mieć ją taką, ale to gryzie się z moim wyobrażeniem o niej. Dla mnie to była ciepła osóbka, kochająca swoją rodzine i dziecko, taka lwica, walcząca o męża i syna. XD Ale znowu, good for u, że nie poszłaś w kanon. (Dlatego, że sama muszę odświeżyć książki i przeczytać raz jeszcze, żeby załatać dziury w pamięci XD).
    Nie wiem, czy nie zdążyłam się już ze 20 razy pogubić w tym komentarzu, ale no. Obiecałam i jestem. A, zapomniałabym, szkoda, że Merlin będzie tak krótko (mam nadzieję, że jednak nie). Chciałabym mocno Morganę, ooooooo, jak ja uwielbiam villianów! ♥

    I tyle. Pisz szybko rozdział pierwszy! Mnóstwa weny <3.

    Love so much,
    Clementia.
    xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze mówiąc weszłam, żeby się pośmiać z kolejnego blożka (xD), a tu taka niespodzianka... Nie wiem, czy jestem jedyną osobą, która jakoś przeczuwała, że Hermiona nie wspomni o Draco. :d
    Kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy, przez co dziwnie się czytało, ale nie moją robotą jest wytykanie błędów.
    Prolog dobry i wyłamujący się ze schematu. Masz mnie nie zawieść, bo nogi z dupy powyrywam!
    ~Nonononim

    OdpowiedzUsuń
  14. Podesłałaś mi linki, patrzę i Dramione... nie jestem wielką fanką, ale zakochałam się w tym prologu. <3 Czekam na pierwszy rozdział!
    Weny życzę :)
    Ginny ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ładny prolog, choć brakowało mi odrobinę opisu rozbryzgującej się krwi i euforii kobiety podczas mordu. Napisane łatwym, prostym językiem. Bez żadnych problemów można się we wszystkim połapać. Ciekawi mnie tylko, co będzie się działo dalej - czyżby Draco przestał być największym dupkiem w historii?
    Pozdrawiam i życzę weny,
    we-are-oneness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaach i gdzie pierwszy rozdział? Tak czekałam i czekałan Mam ogromną nadzieję, że jutro dodasz, bo choć zwykle czytam tylko zakończone opowiadania, to z Twojego nie umiem zrezygnować :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na początku wypada się przedstawić, więc witam, miło mi, z tej zacnej strony Layls. Na tego bloga wpadłam przez Katalog Granger i postanowiłam pozostać na dłużej.
    Bardzo spodobał mi się ten prolog, jest nietypowy i wciąga! Jestem strasznie ciekawa odnośnie tego bloga, nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału !
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej!
    Słyszałam od koleżanki, że stworzyłaś świetny prolog, więc postanowiłam wpaść. Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Nie spotkałam się z takim pomysłem. Zakładałam, że Hermiona umrze, a potem ktoś zacznie opowiadać jej historię, podczas której była z Draconem. Byłam wręcz pewna, że powie Ronowi, że go zdradziła z Ślizgonem, a tu prosze... Gdy był wątek z Malfoy'em,...po prostu zaskoczyłaś mnie. I w dodatku ta wariatka, która go zabiła, ugh...Jak teraz będzie? Co stanie się między dwójką bohaterów w tym alternatywnym świecie? Jej, dostać taką szansę od losu, a raczej Merlina i zacząć wszystko od nowa!
    Masz naprawdę ładny styl i czyta się bardzo przyjemnie. Gdzieniegdzie były pomieszane czasy, nie wiem czy to specjalny zabieg. Czekam na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam,
    Nela.

    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Wyjaśnij mi kilka rzeczy.
    Jak to możliwe, że Draco tak długo umierał? Wbiła mu dwa noże w klatkę piersiową, a ten zamiast rzęzić i charczeć z bólu, ewentualnie uszkodzonych płuc wypowiada się pełnymi zdaniami. A później go rozharatała mu pół tułowia, a ten jeszcze jest w stanie wyczarować cielesnego patronusa. Szczerze to nie jestem mistrzynią w biologii, więc jeśli jesteś pewna, że to, co napisałaś jest możliwe to mnie popraw. Pisałam tylko z punktu widzenia amatorski.
    I jeszcze ta najmądrzejsza wiedźma od czasów Roweny. Arghhh. Nie, nie wierzę i nigdy nie uwierzę, że nasza Hermionka była genialniejsza od takiej chociażby McGonagall. I setek innych czarownic przez kilka wieków. Nie przesadzajmy.
    Jeszcze muszę skomentować Torię Rozpruwaczkę :D Na początku przeczytałam Torsja i po tym, co później wyrabiała wiele się nie pomyliłam. Skoro już zepsułaś moje wyobrażenia o niej, to mam nadzieję, że dobrze poprowadzisz sadystyczną morderczynię.
    Błędów nie mam siły wypisywać, niech Ci to beta sprawdzi.
    Natomiast sam pomysł... Z Dramione czytałam same miniaturki, więc, jeśli tylko nie będzie to durna zmiana charakterów H i D w Hogwarcie, dla mnie będzie to oryginalne ;)
    Pozdrawiam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w takich momentach moja wyobraźnia szaleje i według mnie czarodzieja trudniej zabić niż normalnego człowieka. Rany śmiertelne są trochę powolniejsze w skutkach, dlatego tak się stało. :D Wiesz, patronus itd. Jednak rozumiem to, że możesz się z tym nie zgadzać - takie jest Twoje prawo i cenię sobie Twoją opinię, będę wiedziała na przyszłość, aby bardziej wyjaśniać takie zagadnienia w rozdziale.
      Oczywiście, z tą najmądrzejszą wiedźmą użyłam jedynie tekstu, którym ją tytułowano. Tak, aby nie za bardzo powtarzać te wszystkie wyrażenia. :3
      Ja ogólnie nie lubię jej postaci i jak widać po pairingu - jej małżeństwo z Draco to dla mnie nie bardzo. :D
      Oczywiście, że są błędy - nie mówię, że nie. Wręcz przeciwnie - staram się sama je wyszukiwać, a jeżeli nie dam rady to wskazuje mi je beta, ponieważ koniec końców chcę się uczyć pisać coraz lepiej.
      Wiesz, raczej nie planuję tylko i wyłącznej durnej zmiany charakterów - chociaż ze względu na to, że mam już postać, która sporo namiesza w życiu bohaterów.
      Cieszę się, że mimo wszystko to przeczytałaś oraz dziękuję Ci za komentarz - będę się bardziej starać, aby pisać lepiej! ♥

      Usuń
    2. Usunęłam komentarz, bo mi się podwoił, a nie zauważyłam, że to pod tym jest odpowiedź. Taka mądra jestem...
      A ta zmiana charakterów to żadne oskarżenie — po prostu w sobotę natrafiłam na takiego właśnie blogaska :/

      Usuń
  21. Ekstra! Po prostu pochłonęłam ten rozdział i lecę czytać następny :) Fajnie piszesz i stwarzasz opisy np. Tego zabójstwa Dracona, awww *_*

    OdpowiedzUsuń
  22. Wszystko super. :>
    Zrobiły jej się nogi jak z waty na widok staruszka? Nie no Malfoy musiał mieć ikrę większą niż Depp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah, wiesz, to nie o to chodzi, jednak dziękuję za zwrócenie uwagi. :3

      Usuń
  23. Woah, aż nie wiem, od czego zacząć.
    Może od tego, że prolog mnie zaciekawił. Jest dość kreatywny. Wpadłam tutaj do Ciebie po komentarzu, jaki u mnie zostawiłaś i aż się zdziwiłam, że piszesz o Dramione, a nie o Zabinim, haha. Zaszufladkowałam Cię, a tutaj taka niespodzianka! :D W ogóle przy czytaniu byłam pewna, że skończy się na jej śmierci i potem od pierwszego rozdziału będzie opowiedziana cała jej historia, a tu kolejne zdziwienie!
    Dalej... przyczepię się przecinków, bo w wielu miejscach ich brakowało. No i na początku przekręciłaś narrację, w jednym miejscu, a mianowicie w całym drugim akapicie. Wyskoczyłaś z narracją pierwszoosobową, a całość utrzymałaś w trzecioosobowej.
    Poza tym, zdziwiłam się ich wiekiem. Siwowłose Dramione? Tego chyba jeszcze nie było! Dalej... przyczepię się do tego, co ktoś trzy komy wyżej: Draco zbyt długo umierał, przy takiej ilości ciosów.
    Ale masz plusa za to, że Herm nie kochała Rona (nie cierpię Łasicy, huh) i mam nadzieję, że potem nie zrobisz z nich (znowu) pary. OMG, serio. Wtedy Cię zabiję i kij z tym, że za zabójstwo z premedytacją dostaje się więcej lat... XD
    Chaotycznie bo chaotycznie, ale mniejsza o to. Dodaję się do obserwatorów, wrzucam link do zakładek na telefonie i cóż... do zobaczenia pod rozdziałem 1. :)
    Pozdrawiam,
    Koneko

    ---
    hort-stories-koneko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Brak mi słów. To było niesamowite! Czytając ten prolog czułam się jakbym była świadkiem tych wydarzeń. Można było odczuć emocje związane z daną sytuacją. A pomysł z tym alternatywnym światem jest po prostu genialny! Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać. Nie mam więcej słów opisujących jakb bardzo mi się to podobało xD

    Pozdrawiam
    Jenn <3
    http://magia-to-dar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Layout by Alessa