Bez wstępów - dodałam parę dodatków do bloga - chciałabym, abyście z nich skorzystali. :D
Dziękuję też za 13 obserwatorów w ciągu 11 dni! To dla mnie ogromny sukces. A teraz wyjaśnienia, żeby nie było. ODSTĘPSTWA OD KANONU SĄ ZAMIERZONE I CELOWE, CHOCIAŻ MOMENTY Z KANONU TEŻ SIĘ CZASEM POJAWIĄ.
I oczywiście poza Dramione w tym opowiadaniu będzie też inny pairing - Blanda. Mam nadzieję, że Was to zainteresuje. TU JEST BLANDA
Każdy, kto liczył na gówno w stylu Blinny albo Blamione to się niestety przeliczył. Taka tam wredna ja. :3
Rozdział dedykuję:
♥ Tej jednej, wyjątkowej maturzystce, która czyta mojego bloga. Zgodnie z obietnicą! :D
♥ Patronusce - masz świetny blog i nie możesz wątpić w to!
♥ Acrimonii i Soni - dziękuję za wszystko. ♥
♥ Marise - która zechciała być moją betą.
No i nie przedłużając - zapraszam do czytania oraz zachęcam do komentowania i obserwowania. :3 Mam nadzieję, że komuś się spodoba. + niebetowane
_________________________________________________
Gdy tylko dwa pierwsze trupy z Wielkiej Dziesiątki weszły do
tunelu, Merlin z dzikim uśmiechem teleportował się do pomieszczenia rady, w
której skład wchodzili Założyciele Hogwartu, Założyciele Durmstrangu, Założycielki
Beauxbatons, Artur, Ginewra, Lancelot, Mordred, Gajusz i on sam. Usiadł na
swoim fioletowym fotelu, zdejmując tiarę z głowy.
— Szanowni Państwo! Pragnę przekazać, iż dana mi misja została wykonana z pozytywnym skutkiem. A teraz ta przyjemniejsza część naszej pracy — zakłady, przyjmuję zakłady! Można dać wszystko, od dropsów miętowych aż po dziedzictwo kulturowe swojego rodu! Zachęcam wszystkich do udziału — mówił głośno siwowłosy, po czym wstał i zaczynał zbierać datki oraz różne opcje od swoich współtowarzyszy. Jednak wszystko, co się stanie to czas pokaże.
*
Dziewczyna weszła do przedziału, szybko zasuwając drzwi i niemal padając na fotel. Dzisiaj o mało co by się nie spóźniła na Express Hogwart. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie zdążyła. Ta szkoła była największą radością w życiu Hermiony Granger. Nie miała chłopaka ani masy przyjaciółek, które wielbią makijaż oraz głupie plotki o każdym mieszkańcu zamku. Byli tylko rodzice, jedna przyjaciółka i dużo książek. Jednak taki układ jej pasował — jakoś bycie duszą towarzystwa nigdy jej nie wychodziło, mimo jej ogromnych starań. Po prostu zamiast ludzi wolała swoje księgi i nic nie mogła na to poradzić. Spojrzała przez okno na szybko przewijający się krajobraz, uśmiechając się lekko. W ciągu tych sześciu lat poznała trasę tak, że teraz niemal znała ją na pamięć — każde drzewo, każdy pagórek i każdy przepływający strumyk, jaki tylko się pojawił.
Hermiona wyciągnęła z torby swoje kanapki i zaczęła je jeść, w oczekiwaniu na swoją przyjaciółkę, Amandę. Obie znały się jak dwa łyse konie — wiedziały o sobie wszystko, jedna drugiej nie potrafiła okłamać, a osoby im bliskie podejrzewały, że komunikują się ze sobą w myślach. Zaśmiała się cicho, wypatrując przybycia przyjaciółki. Córka słynnego szukającego w angielskiej drużynie narodowej Qudditcha, Jamesa Pottera oraz znanej magomedyczki, Genevive Montrose oraz przyszywana siostra Harry’ego. Nikt nie sądził, że po kilku miesiącach wspólnego życia Lily Evans — chociaż za kilka miesięcy Lupin — rzuci swojego męża, uciekając w ramiona jednego z jego przyjaciół, Remusa. Przez kilka tygodni Prorok bez przerwy o tym trąbił, robiąc niepotrzebną sensację wokół tego tematu.
Chociaż, gdyby Amanda usłyszałaby jej myśli, zabiłaby ją. Ciągle powtarzała, że bycie Potterem to żadna radość, dlatego woli używać nazwiska panieńskiego matki. Nie dziwiła się jej ani trochę — mimo, że Hermiona się przyjaźniła z Harrym, to ten nienawidził swojej siostry — co gorsza do tego stopnia, że wolał być w Durmstrangu, niż widywać ją na co dzień oraz mieszkał z matką i jej partnerem.
Zatem nic dziwnego nie było w jej zaskoczeniu, gdy zobaczyła młodego Pottera w drzwiach jej przedziału a obok niego swoją blondwłosą przyjaciółkę.
— Cześć Herm — powiedział, szczerząc się do niej szeroko oraz siadając blisko niej, skutecznie uniemożliwiając to Amandzie. Zielonooka niemal zatrzęsła się ze złości, ale nie zamierzała dać mu satysfakcji i ze spokojem usiadła naprzeciwko. W tym momencie podziwiała jej opanowanie.
— Witaj Harry. Co Ty tu robisz? Chyba pomyliłeś pociągi, prawda? Bo o ile mi wiadomo, Wy rok szkolny rozpoczynacie dopiero w połowie września — stwierdziła, a czarnowłosy się roześmiał, po czym skierował swój wzrok w stronę szatynki.
— Nie, nie pomyliłem. Po prostu jadę do MOJEGO dziadka, przy okazji załatwiając coś dla mamy od jej przyjaciela, Severusa Snape’a. Nie martw się, przecież nie chodziłbym do tej żałosnej szkółki, gdzie uczy się ta gorsza kategoria — skwitował sytuację chłopak, po czym wstał i wyszedł, najprawdopodobniej szukając wózka ze słodyczami.
— Wiesz co, Hermiono? Mam ochotę go zatłuc. Ciągle się mnie czepia, traktując tak, jakby to moją winą było rozwalenie się małżeństwa jego rodziców. Chciałam być miła, byłam miła… A on nigdy. To przykre, wiesz? — powiedziała, po chwili wyjmując książkę Qudditch przez wieki, natychmiast zagłębiając się w lekturze. Montrose zazwyczaj, gdy było źle to uciekała w książki. Nie była typem odważnej — obie są swoimi przeciwieństwami, jednak nie przeszkadza im to się przyjaźnić oraz rozumieć bez słów. Szybko ją przytuliła, odkładając książkę. Przecież są rzeczy ważne i ważniejsze.
Ciągle się bała o Amandę. Hermiona miała rodzinę, przyjaciół, jakąś przyszłość. Natomiast Amanda nie miała rodziny — ojciec ciągle albo w trasie, albo u syna a matka wiecznie w szpitalu. Brat jej nienawidzi i poza Hermioną nie ma żadnych przyjaciół. Nie raz była u niej przez tydzień, a nawet dwa i nikt tego nie zauważył. Było jej szkoda dziewczyny… I pomyśleć, że kiedyś narzekała na swoją samotność. Bo jeżeli to, co ona ma jest samotnością, to co przeżywa Montrose? Lepiej, żeby się nie dowiedziała.
Po dłuższej chwili wypuściła Amandę z objęć, uśmiechając się szeroko. Zawsze, gdy mogła komuś pomóc to robiło się jej cieplej na sercu. Rodzice zawsze ją uczyli uczynności, dobroci i szczerości — oczywiście skutkowało to tym, że jest teraz jaka jest. Nie spuszczała młodej Potterównej z oczu, ciągle się obawiając o jej samopoczucie. Ostatecznie odetchnęła z ulgą, nie przerywając koleżance lektury a sama zajęła się swoim czytadłem.
Niestety, dziewczęta nie naczytały się za długo, gdyż w drzwiach ich przedziału stanęli dwaj chłopacy — jednego znała z rocznika — był gryfonem, nazywa się Draco Malfoy. Powszechnie uważany za dość oschłego, ale podobno zyskiwał przy bliższym poznaniu. W tamtym roku siedziała z nim na transmutacji. Natomiast druga osoba to Blaise Zabini — krukon o rok wyżej niż oni. Czarnoskórego kojarzyła głównie dzięki temu, że był obiektem westchnień jej przyjaciółki.
Blondyn miał na sobie luźne jeansy z kieszeniami oraz koszulkę ze słodkim lwiątkiem, które dusiło węża.
Ach, ta walka Slytherinu z Gryffindorem, pomyślała Granger, odgarniając włosy do tyłu. Nie rozumiem tej wojny, ponieważ kłócą się praktycznie o wszystko — nawet lekcje nie powstrzymują mieszkańców obu domów od wojen. Zamiast nie wchodzić sobie w paradę, celowo się zaczepiają. Nie mam pewności, czy to jest swego rodzaju śmieszne, czy też żałosne — skwitowała w myślach, zamykając książkę.
Nie mogło jej też umknąć to, jak jej kochana Amanda zareagowała na kolegę ze starszej klasy. Ciemne, wręcz czarne jeansy, biała koszula z rozpiętymi guzikami, przez którą odznaczały się wyraźnie zarysowane mięśnie oraz kruczoczarna skóra przerzucona przez ramię a na dodatek firmowy uśmieszek numer dwa — jak to ładnie określała zielonooka. Musiała przyznać rację blondynce — chłopak był wręcz nieziemsko przystojny, a jego przynależność do ich domu mówiła sama za siebie — był to facet idealny.
— Cześć, możemy się tu przysiąść? Byliśmy kupić słodycze i zanim się spostrzegliśmy, wszystkie przedziały zostały zajęte — zapytał Blaise, kierując swój wzrok na młodziutkie krukonki. Jeden rzut oka na minę towarzyszki wystarczyło, aby się zgodzić.
— Oczywiście, siadajcie — odpowiedziała Hermiona, uśmiechając się do nich szeroko, jednocześnie starając się nie roześmiać na widok tego, co wyczyniała jej przyjaciółka. Czerwona jak kafel od Qudditcha spuściła głowę udając, że musi czegoś poszukać w swojej torebce. W tym rozgardiaszu spadł jej Qudditch przez wieki. Już miała go podnieść, gdy zrobił to nie kto inny, jak towarzyszący im krukon. Podał księgę dziewczynie do ręki, a ona z wdzięcznością już miała wziąć, gdy ich palce zetknęły się ze sobą, a ona szybko się speszyła. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka w końcu się odważy do niego zagadać, inaczej Merlin jej świadkiem, że ona sama mu o tym powie!
— D-dziękuję… — wyjąkała nieśmiało dziewczyna, zabierając się do lektury i unikając jego wzroku.
Przysięgam, że w dormitorium ją zabiję jak będzie żałować, że nic nie zrobiła! — stwierdziła czekoladowooka.
Jednak psioczenie na współlokatorkę przerwał jej czarnoskóry.
— Jak minęły Wam wakacje? — zapytał z uśmiechem, jednak nikt z tej trójki nie kwapił się do opowiadania. Mimowolnie westchnęła, zerkając na towarzystwo.
— Okej, to może ja zacznę… Miałam bardzo udane wakacje. Na początek wyjechałam na tydzień z Amandą i naszymi rodzicami na Hawaje. Było tam wspaniale! Cisza i spokój na prywatnej plaży Potterów to coś, o czym zawsze marzyłam. Przeczytałyśmy chyba połowę książek z tamtejszej biblioteki oraz wygrałyśmy konkursy - ja karaoke, a Amanda była miss plaży — roześmiała się cicho, szybko wracając do dalszego opowiadania — Potem byłam z rodzicami zwiedzać Europę. Francja to taki piękny kraj, pełen niesamowitych dzieł sztuki. Chociaż mugole byli tam ubrani jeszcze dziwniej niż zwykle, to i tak mi się bardzo podobało. Natomiast resztę czasu spędziłam w domu, ucząc się na kolejny rok — gdy skończyła mówić, zaczęła rozczesywać swoje włosy szczotką.
— Moim zdaniem zmarnowałaś połowę wakacji na naukę. Osobiście lubię książki, jednak mimo wszystko jest to trochę dziwne, nie sądzisz? — zapytał szarooki, nieśmiało się uśmiechając. Był świadom faktu, że dziewczyna może nie tylko nie podzielać jego zdania, ale może się także z nim nie zgadzać. Po chwili jednak postanowił sprostować swoje stanowisko — Nie chodziło mi o to, żeby Cię obrazić, bo raczej na takiego szablonowego kujona nie wyglądasz no ale chyba sama rozumiesz…
— Jasne, rozumiem to, Malfoy — skwitowała to tymi słowami, już chcąc zakończyć temat.
— Mów mi Draco. Przecież w tamtym roku siedzieliśmy obok siebie, więc nie traktuj mnie jak obcego! — wykrzyknął chłopak ze zdenerwowaniem. Hermiona uniosła pytająco brew, próbując rozgryźć znaczenie tych słów. Gdy nie doszukała się niczego, postanowiła mu to wytłumaczyć. Chociaż na dobrą sprawę — nie musiała nic mu mówić!
— A powiedz mi – czy poza lekcjami odezwałeś się do mnie? Bo ja jakoś tego nie pamiętam, wybacz mi. Mogę powiedzieć, że Cię kojarzę. Ale takie osoby w każdym razie i tak są obce. Więc zrozum, że jak spotkamy się w pociągu to nie będę od razu z Tobą ćwierkać jak dwa ptaszki za oknem — powiedziała spokojnie, wyciągając książkę. Co prawda, Zabini, Amanda i Draco również mówili o swoich wakacjach, jednak nic nie było takiego, aby ją to obchodziło. Miała nadzieję, że szybko dotrą do Hogwartu, a ona będzie mogła uszykować się na następny dzień.
*
Wbiegła z radością do swojego pokoju, szybko wskakując na łóżko, które należało do niej. Zawsze idealnie czysta, pachnąca pościel. Idealna miękkość materaca i poduszki, pościel w kolorach domu. Owinęła się cała kołdrą w kokon, jak to nazywała Montrose, zasypiając, bardzo zmęczona.
*
Stała na błoniach, obserwując gwiazdy. To była jedna z nielicznych rzeczy, które uwielbiała i którą chciała się zająć w przyszłości. Za nią siedział nie kto inny, jak Draco na kocu w biało-czerwone kwadraty, popijając czerwone wino. Uśmiechnęła się delikatnie, siadając obok niego. Oboje patrzyli sobie w oczy, przymierzając się do pocałunku. Nagle w jej głowie zaczęły przepływać różne wspomnienia. Draco w barwach Slytherinu, jeszcze jako dzieciak krzyczący do niej Ty mała, brudna szlamo! Albo gdy skomentował jej limo pod okiem, chcąc posłać kwiaty jego sprawcy. No i kolejna szlama. Z każdym głosem oraz słowem cierpiała coraz bardziej. Krzyczała w agonii, licząc na to, że on jej pomoże. Ale on… Jak gdyby nigdy nic, tak po prostu odszedł…
— Szanowni Państwo! Pragnę przekazać, iż dana mi misja została wykonana z pozytywnym skutkiem. A teraz ta przyjemniejsza część naszej pracy — zakłady, przyjmuję zakłady! Można dać wszystko, od dropsów miętowych aż po dziedzictwo kulturowe swojego rodu! Zachęcam wszystkich do udziału — mówił głośno siwowłosy, po czym wstał i zaczynał zbierać datki oraz różne opcje od swoich współtowarzyszy. Jednak wszystko, co się stanie to czas pokaże.
*
Dziewczyna weszła do przedziału, szybko zasuwając drzwi i niemal padając na fotel. Dzisiaj o mało co by się nie spóźniła na Express Hogwart. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie zdążyła. Ta szkoła była największą radością w życiu Hermiony Granger. Nie miała chłopaka ani masy przyjaciółek, które wielbią makijaż oraz głupie plotki o każdym mieszkańcu zamku. Byli tylko rodzice, jedna przyjaciółka i dużo książek. Jednak taki układ jej pasował — jakoś bycie duszą towarzystwa nigdy jej nie wychodziło, mimo jej ogromnych starań. Po prostu zamiast ludzi wolała swoje księgi i nic nie mogła na to poradzić. Spojrzała przez okno na szybko przewijający się krajobraz, uśmiechając się lekko. W ciągu tych sześciu lat poznała trasę tak, że teraz niemal znała ją na pamięć — każde drzewo, każdy pagórek i każdy przepływający strumyk, jaki tylko się pojawił.
Hermiona wyciągnęła z torby swoje kanapki i zaczęła je jeść, w oczekiwaniu na swoją przyjaciółkę, Amandę. Obie znały się jak dwa łyse konie — wiedziały o sobie wszystko, jedna drugiej nie potrafiła okłamać, a osoby im bliskie podejrzewały, że komunikują się ze sobą w myślach. Zaśmiała się cicho, wypatrując przybycia przyjaciółki. Córka słynnego szukającego w angielskiej drużynie narodowej Qudditcha, Jamesa Pottera oraz znanej magomedyczki, Genevive Montrose oraz przyszywana siostra Harry’ego. Nikt nie sądził, że po kilku miesiącach wspólnego życia Lily Evans — chociaż za kilka miesięcy Lupin — rzuci swojego męża, uciekając w ramiona jednego z jego przyjaciół, Remusa. Przez kilka tygodni Prorok bez przerwy o tym trąbił, robiąc niepotrzebną sensację wokół tego tematu.
Chociaż, gdyby Amanda usłyszałaby jej myśli, zabiłaby ją. Ciągle powtarzała, że bycie Potterem to żadna radość, dlatego woli używać nazwiska panieńskiego matki. Nie dziwiła się jej ani trochę — mimo, że Hermiona się przyjaźniła z Harrym, to ten nienawidził swojej siostry — co gorsza do tego stopnia, że wolał być w Durmstrangu, niż widywać ją na co dzień oraz mieszkał z matką i jej partnerem.
Zatem nic dziwnego nie było w jej zaskoczeniu, gdy zobaczyła młodego Pottera w drzwiach jej przedziału a obok niego swoją blondwłosą przyjaciółkę.
— Cześć Herm — powiedział, szczerząc się do niej szeroko oraz siadając blisko niej, skutecznie uniemożliwiając to Amandzie. Zielonooka niemal zatrzęsła się ze złości, ale nie zamierzała dać mu satysfakcji i ze spokojem usiadła naprzeciwko. W tym momencie podziwiała jej opanowanie.
— Witaj Harry. Co Ty tu robisz? Chyba pomyliłeś pociągi, prawda? Bo o ile mi wiadomo, Wy rok szkolny rozpoczynacie dopiero w połowie września — stwierdziła, a czarnowłosy się roześmiał, po czym skierował swój wzrok w stronę szatynki.
— Nie, nie pomyliłem. Po prostu jadę do MOJEGO dziadka, przy okazji załatwiając coś dla mamy od jej przyjaciela, Severusa Snape’a. Nie martw się, przecież nie chodziłbym do tej żałosnej szkółki, gdzie uczy się ta gorsza kategoria — skwitował sytuację chłopak, po czym wstał i wyszedł, najprawdopodobniej szukając wózka ze słodyczami.
— Wiesz co, Hermiono? Mam ochotę go zatłuc. Ciągle się mnie czepia, traktując tak, jakby to moją winą było rozwalenie się małżeństwa jego rodziców. Chciałam być miła, byłam miła… A on nigdy. To przykre, wiesz? — powiedziała, po chwili wyjmując książkę Qudditch przez wieki, natychmiast zagłębiając się w lekturze. Montrose zazwyczaj, gdy było źle to uciekała w książki. Nie była typem odważnej — obie są swoimi przeciwieństwami, jednak nie przeszkadza im to się przyjaźnić oraz rozumieć bez słów. Szybko ją przytuliła, odkładając książkę. Przecież są rzeczy ważne i ważniejsze.
Ciągle się bała o Amandę. Hermiona miała rodzinę, przyjaciół, jakąś przyszłość. Natomiast Amanda nie miała rodziny — ojciec ciągle albo w trasie, albo u syna a matka wiecznie w szpitalu. Brat jej nienawidzi i poza Hermioną nie ma żadnych przyjaciół. Nie raz była u niej przez tydzień, a nawet dwa i nikt tego nie zauważył. Było jej szkoda dziewczyny… I pomyśleć, że kiedyś narzekała na swoją samotność. Bo jeżeli to, co ona ma jest samotnością, to co przeżywa Montrose? Lepiej, żeby się nie dowiedziała.
Po dłuższej chwili wypuściła Amandę z objęć, uśmiechając się szeroko. Zawsze, gdy mogła komuś pomóc to robiło się jej cieplej na sercu. Rodzice zawsze ją uczyli uczynności, dobroci i szczerości — oczywiście skutkowało to tym, że jest teraz jaka jest. Nie spuszczała młodej Potterównej z oczu, ciągle się obawiając o jej samopoczucie. Ostatecznie odetchnęła z ulgą, nie przerywając koleżance lektury a sama zajęła się swoim czytadłem.
Niestety, dziewczęta nie naczytały się za długo, gdyż w drzwiach ich przedziału stanęli dwaj chłopacy — jednego znała z rocznika — był gryfonem, nazywa się Draco Malfoy. Powszechnie uważany za dość oschłego, ale podobno zyskiwał przy bliższym poznaniu. W tamtym roku siedziała z nim na transmutacji. Natomiast druga osoba to Blaise Zabini — krukon o rok wyżej niż oni. Czarnoskórego kojarzyła głównie dzięki temu, że był obiektem westchnień jej przyjaciółki.
Blondyn miał na sobie luźne jeansy z kieszeniami oraz koszulkę ze słodkim lwiątkiem, które dusiło węża.
Ach, ta walka Slytherinu z Gryffindorem, pomyślała Granger, odgarniając włosy do tyłu. Nie rozumiem tej wojny, ponieważ kłócą się praktycznie o wszystko — nawet lekcje nie powstrzymują mieszkańców obu domów od wojen. Zamiast nie wchodzić sobie w paradę, celowo się zaczepiają. Nie mam pewności, czy to jest swego rodzaju śmieszne, czy też żałosne — skwitowała w myślach, zamykając książkę.
Nie mogło jej też umknąć to, jak jej kochana Amanda zareagowała na kolegę ze starszej klasy. Ciemne, wręcz czarne jeansy, biała koszula z rozpiętymi guzikami, przez którą odznaczały się wyraźnie zarysowane mięśnie oraz kruczoczarna skóra przerzucona przez ramię a na dodatek firmowy uśmieszek numer dwa — jak to ładnie określała zielonooka. Musiała przyznać rację blondynce — chłopak był wręcz nieziemsko przystojny, a jego przynależność do ich domu mówiła sama za siebie — był to facet idealny.
— Cześć, możemy się tu przysiąść? Byliśmy kupić słodycze i zanim się spostrzegliśmy, wszystkie przedziały zostały zajęte — zapytał Blaise, kierując swój wzrok na młodziutkie krukonki. Jeden rzut oka na minę towarzyszki wystarczyło, aby się zgodzić.
— Oczywiście, siadajcie — odpowiedziała Hermiona, uśmiechając się do nich szeroko, jednocześnie starając się nie roześmiać na widok tego, co wyczyniała jej przyjaciółka. Czerwona jak kafel od Qudditcha spuściła głowę udając, że musi czegoś poszukać w swojej torebce. W tym rozgardiaszu spadł jej Qudditch przez wieki. Już miała go podnieść, gdy zrobił to nie kto inny, jak towarzyszący im krukon. Podał księgę dziewczynie do ręki, a ona z wdzięcznością już miała wziąć, gdy ich palce zetknęły się ze sobą, a ona szybko się speszyła. Miała nadzieję, że jej przyjaciółka w końcu się odważy do niego zagadać, inaczej Merlin jej świadkiem, że ona sama mu o tym powie!
— D-dziękuję… — wyjąkała nieśmiało dziewczyna, zabierając się do lektury i unikając jego wzroku.
Przysięgam, że w dormitorium ją zabiję jak będzie żałować, że nic nie zrobiła! — stwierdziła czekoladowooka.
Jednak psioczenie na współlokatorkę przerwał jej czarnoskóry.
— Jak minęły Wam wakacje? — zapytał z uśmiechem, jednak nikt z tej trójki nie kwapił się do opowiadania. Mimowolnie westchnęła, zerkając na towarzystwo.
— Okej, to może ja zacznę… Miałam bardzo udane wakacje. Na początek wyjechałam na tydzień z Amandą i naszymi rodzicami na Hawaje. Było tam wspaniale! Cisza i spokój na prywatnej plaży Potterów to coś, o czym zawsze marzyłam. Przeczytałyśmy chyba połowę książek z tamtejszej biblioteki oraz wygrałyśmy konkursy - ja karaoke, a Amanda była miss plaży — roześmiała się cicho, szybko wracając do dalszego opowiadania — Potem byłam z rodzicami zwiedzać Europę. Francja to taki piękny kraj, pełen niesamowitych dzieł sztuki. Chociaż mugole byli tam ubrani jeszcze dziwniej niż zwykle, to i tak mi się bardzo podobało. Natomiast resztę czasu spędziłam w domu, ucząc się na kolejny rok — gdy skończyła mówić, zaczęła rozczesywać swoje włosy szczotką.
— Moim zdaniem zmarnowałaś połowę wakacji na naukę. Osobiście lubię książki, jednak mimo wszystko jest to trochę dziwne, nie sądzisz? — zapytał szarooki, nieśmiało się uśmiechając. Był świadom faktu, że dziewczyna może nie tylko nie podzielać jego zdania, ale może się także z nim nie zgadzać. Po chwili jednak postanowił sprostować swoje stanowisko — Nie chodziło mi o to, żeby Cię obrazić, bo raczej na takiego szablonowego kujona nie wyglądasz no ale chyba sama rozumiesz…
— Jasne, rozumiem to, Malfoy — skwitowała to tymi słowami, już chcąc zakończyć temat.
— Mów mi Draco. Przecież w tamtym roku siedzieliśmy obok siebie, więc nie traktuj mnie jak obcego! — wykrzyknął chłopak ze zdenerwowaniem. Hermiona uniosła pytająco brew, próbując rozgryźć znaczenie tych słów. Gdy nie doszukała się niczego, postanowiła mu to wytłumaczyć. Chociaż na dobrą sprawę — nie musiała nic mu mówić!
— A powiedz mi – czy poza lekcjami odezwałeś się do mnie? Bo ja jakoś tego nie pamiętam, wybacz mi. Mogę powiedzieć, że Cię kojarzę. Ale takie osoby w każdym razie i tak są obce. Więc zrozum, że jak spotkamy się w pociągu to nie będę od razu z Tobą ćwierkać jak dwa ptaszki za oknem — powiedziała spokojnie, wyciągając książkę. Co prawda, Zabini, Amanda i Draco również mówili o swoich wakacjach, jednak nic nie było takiego, aby ją to obchodziło. Miała nadzieję, że szybko dotrą do Hogwartu, a ona będzie mogła uszykować się na następny dzień.
*
Wbiegła z radością do swojego pokoju, szybko wskakując na łóżko, które należało do niej. Zawsze idealnie czysta, pachnąca pościel. Idealna miękkość materaca i poduszki, pościel w kolorach domu. Owinęła się cała kołdrą w kokon, jak to nazywała Montrose, zasypiając, bardzo zmęczona.
*
Stała na błoniach, obserwując gwiazdy. To była jedna z nielicznych rzeczy, które uwielbiała i którą chciała się zająć w przyszłości. Za nią siedział nie kto inny, jak Draco na kocu w biało-czerwone kwadraty, popijając czerwone wino. Uśmiechnęła się delikatnie, siadając obok niego. Oboje patrzyli sobie w oczy, przymierzając się do pocałunku. Nagle w jej głowie zaczęły przepływać różne wspomnienia. Draco w barwach Slytherinu, jeszcze jako dzieciak krzyczący do niej Ty mała, brudna szlamo! Albo gdy skomentował jej limo pod okiem, chcąc posłać kwiaty jego sprawcy. No i kolejna szlama. Z każdym głosem oraz słowem cierpiała coraz bardziej. Krzyczała w agonii, licząc na to, że on jej pomoże. Ale on… Jak gdyby nigdy nic, tak po prostu odszedł…
Wowowowowowowowowow....
OdpowiedzUsuńJakie zmiany!!! Potter, Malfoy, rodzice Harry'ego... oni żyją? I się rozstali! A Snape, nie uczy w Hogwarcie?
Matulu, genialne!
A tego, czy uczy i co robi dowiesz się w następnym rozdziale. ;3
UsuńWspaniale się zaczyna, aż czuję niedosyt i chcę wiedzieć, co się dalej wydarzy :)
OdpowiedzUsuńMasz baaardzo oryginalne pomysły, dlatego Twój blog od razu przyciąga uwagę. Wprowadziłaś naprawdę dużo zmian, ale czasem fajnie zrobić taką "odskocznię" od kanonu. Na początku siedziałam 5 minut zastanawiając się co to Blanda, zamiast po prostu przeczytać rozdział :D
Bez dalszych zbędnych słów: bardzo przyjemnie mi się czytało i czekam (z niecierpliwością) na kolejny rozdział.
Pozdrawiam <3
Blanda to Blaise x Amanda ( OC). Link do niej został podany wyżej, przy dedykacjach. Na niego też zapraszam, bo to także mój blog. ;3 I zapewniam, że nie będzie Cię nudzić. :D
UsuńCieszę się, że mam czytelniczkę i obiecuję w miarę szybko napisać kolejny rozdział. :D
Podoba mi się twoja inwencja :D
OdpowiedzUsuńSzczególnie ta siostra Harry'ego :)
Jednak chyba troszkę bardziej wolę Blande :v :D
Pozdrawiam :D!
*Potterówny
OdpowiedzUsuń"(...) dwaj chłopacy — jednego znała z rocznika — był gryfonem, nazywa się Draco Malfoy". Lepiej rozdzielić to na dwa zdania (kropka po "chłopach"), a poza tym dwa czasy w jednym zdaniu ssą.
"kruczoczarna skóra przerzucona przez ramię". Blaise oskalpował jakiegoś dosłownie czarnoskórego człowieka? Serio, tak to brzmi :v
I rozumiem, że Zabini to facet z Twojego OTP, ale opisujesz go jako Gary'ego Stu.
Postaraj się też unikać takich określeń jak: "szarooki", "czekoladowooka" — nie brzmią zbyt dobrze ;)
Rozumiem, że ma być niekanonicznie, ale takie zniszczenie Dracona boli.
Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako zbytniej krytyki, bo to, co pieszesz jest dobre. Bardzo dobre.
Pozdrawiam,
S.
Wręcz przeciwnie - piszę po to, aby się uczyć. A krytyka ( jeżeli jest uzasadniona) to jest lepsza niż milion komentarzy typu ''cudownie, pisz dalej!''. Dziękuję za wytknięcie błędów, zaraz wejdę w edycję i poprawię co się da. :D
UsuńFaktycznie, tak to brzmi. :D Jednak tak wyszło, że nie chciałam ciągle powtarzać czarna i czarna. :3
Chodzi właśnie o to, że Draco taki być musi. Skoro Voldemort i Gellert zostali usunięci z linii czasu, Draco nie miał takiego surowego wychowania, wszystko było inne i to wpłynęło na jego charakter. Jednak rozumiem, bo dużo osób lubi kanonicznego Draco < ja w sumie też, ale jego kanoniczność by mi się nie zgadzała z pomysłem>.
Dziękuję jeszcze raz. ♥
AaaaaaAmanda :) po pierwsze, dziękuję za dedykację. Ale mi się miło zrobiło :) postaram się nie wątpić, ale pewnie sama wiesz, jak to bywa. Niemniej jedak, raz jeszcze dziękuję! Co do rozdziału. Widać, że nie jest zbetowany, więc nie będę się czepiać chociażby powtórzeń, bo chyba tu najbarsziej masz problem, i od razu przejdę do chwalenia :) pomysły ciekawe, oryginalne, takie inne. Zachęca to do czytania. Jedyne co może, mnie zaniepokoiło, to fakt, iż Amanda jest przyjaciółką Hermiony, więc chcąc niechcąc, schemat dramione+ najlepsi przyjaciele obojga się powtórzy. Tylko zamiast Ginny jest Amanda :( Sam Draco, przypomina mi trochę Harry'ego z kanonu, ale to już takie moje tam ;) zaskoczyłaś mnie przejściami w czasie, bo z tego co się zorientowałam, to są aż dwa przeskoki, co czyni rzecz o tyle ciekawą, że będą równocześnie trzy punkty odnośne. Dla mnie rewelacja, bo uwielbiam się zastanawiać i zgadywać co będzie dalej. A jak jeszcze założenia się pokrywają z akcją pisaną przez autorkę, to już klękajcie narody! Będę czekać na następny rozdział, uwielbiam Merlina (i jego, niewymienione tutaj, workowate gacie!), podoba mi się kreacja Hermiony, ciekawi mnie Harry i intryguje Draco. Czuję, że będzie wspaniale!
OdpowiedzUsuńU mnie Blaise i Draco nie są przyjaciółmi. Znają się jedynie ( tak prostując te zaskakujące podobieństwo do mojego znienawidzonego pairingu). Nie zdradzę, z kim będzie się przyjaźnić Malfoy, bo są osoby, które spojlersów nie lubią. A za komentarz gorąco dziękuję. <3
UsuńCO?! Rodzice Pottera żyją, Hermiona Krukonką, Draco Gryfonem? Ale się pozmieniało...
OdpowiedzUsuńSzczerze to wolałabym Draco i Blaise'a w Slytherinie, a dziewczyny w Gryffindorze, ale przetrawię te drobne zmiany XD.
Ogólnie treść i fabuła są nieziemskie. Widzę, że nawiązujesz tutaj do ich wcześniejszego życia.
A tak btw, Rona nie będzie? Jak to?! XD
Czekam na kolejny rozdział!
Tak btw, zakochałam się w twoim blogu. W końcu coś bez Voldzia.
UsuńNie żeby coś lubię Voldemorta (moja ulubiona postać), ale lepsze są czasy bez jego cudownej ,,władzy''.
UsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że rozdział pojawił się w miarę szybko, po tym jak przeczytałam prolog. I...No nie powiem...Zaskoczyłaś mnie i to totalnie. Nie przypuszczałam, że tak to rozegrasz i jestem szczerze ciekawa, jak rozwiniesz fabułę. Czytałam tylko jednego bloga, w którym Draco był Ślizgonem, więc punkt za oryginalność ;*
Widzę w jego zachowaniu naprawdę dużą różnicę, jeżeli miałabym porównać jego postawę, kiedy należał do Slytherinu. Nie mówię na razie, że nie pasuje mi do Gryffindoru, bo po pierwszej notce trudno ocenić, ale mam nadzieję, że szybko wdrożę się w cały klimat ;). Nie spotkałam się jeszcze z Blandą - jej, znowu oryginalność!
Swoją drogą zaintrygowałaś mnie swoim pomysłem- Lily Evans z Lupinem, James Potter - jestem w szoku! ;)
Ciekawe też, co miał na myśli Harry. Głowię się nad tym, jak ukażesz relacje bohaterów. Błędów raczej nie było, alecw paru miejscach został użyty teraźniejszy czas ;)
Masz ładny styl i tylko czekać aż jeszcze bardziej się rozwiniesz!:*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwilce,
Nela.
co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com
Gapa ze mnie- Draco Gryfonem ;C
Usuń"Niestety, dziewczęta nie naczytały się za długo, gdyż w drzwiach ich przedziału stanęli dwaj chłopacy — jednego znała z rocznika — był gryfonem, nazywa się Draco Malfoy" <----- chłopcy, nie chłopacy xD
OdpowiedzUsuń^ To jedyny błąd, jaki rzucił mi się w oczy. Teraz przejdźmy do narzekania na krótkość (wymyśliłam nowe słowo xD) rozdziału. Ja chcęę więcej! Czuję niedosyt .—.
Rodzice Harry'ego żyją, Hermiona nie jest Gryfonką, Draco nie jest Ślizgonem... No tego to się nie spodziewałam! Voldemort pewnie nigdy nie istniał... Olaboga, świat stanął na głowie! Fajnie jest przeczytać coś tak innego, oryginalnego. I ten sen Hermiony na koniec, przebłyski "tamtego" życia. Brak mi słów, naprawdę zatkało mnie. Skąd bierzesz takie genialne pomysły? Błagam, dodaj kolejny rozdział jak najszybciej, bo zwiędnę ._.
Pozdrawiam,
Qeiko
dramione-i-think-i-love-you.blogspot.com
chłopacy tak samo jak chłopcy jest dopuszczalną formą.
UsuńOkay, miałam skomentować prolog - nie skomentowałam. Więc zostawię po sobie ślad tutaj, pod pierwszym rozdziałem. Przede wszystkim - wow. Pomysł jest taki świetny i oryginalny... Aww! <3 Te wszystkie zmiany, niby podobny, a jednak zupełnie inny charakter Hermiony. To mi się bardzo spodobało. :)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek znalazłam kilka błędów, głównie interpunkcyjnych. Ale mniejsza z tym, mam nadzieję, że beta poprawi.
Soooł... Podoba mi się, szczególnie prolog. Ten rozdział był krótki, czytałam go z przerwami, bo wciąż miałam coś do zrobienia. Ale przeczytałam i skomentowałam. Huhu, ta końcówka taka ciekawa! Czekam na kolejne rozdziały! :D
Buźki,
Helmans. xD
Daj mi więcej!
OdpowiedzUsuńJest cudownie ♥
Czy mój mózg ogarnie te zmiany? :OO
Weny życzę, Ginny ♥
Zostałaś nominowana do LBA! http://dramione-nieprawdopodobna-milosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
A co do rozdziału genialny! :3
UsuńCzekam na następny :)
Świetny *.* Masz talent :) Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://psychopaticgirlslikeblood.blogspot.com
never-be-another-one.blogspot.com
Życzę weny <3
Hahah, a jednak pamiętałaś! Dzięki w takim razie za maturalną dedykację... :D Co do rozdziału to jestem szczerze zdumiona pomysłem zmiany domów i charakterów postaci. Moim zdaniem ostatni akapit fajnie podkręca atmosferę - dzięki niemu zaskoczenie całkowicie transmutowało się (:D) w zaciekawienie. Chcę już wiedzieć co z tego wszystkiego wyjdzie! :-)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next
OdpowiedzUsuńDraco jako gryfon może być ciekawie
Wow *.* jestem pod wrażeniem tych wszystkich zmian.. :) Hermiona Krukonka, Draco Gryfon.. szok :D cieszę się, że ktoś postanowił zrobić taką odskocznię od kanonu, będę regularnie śledzić Twojego bloga :3 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3 i jeszcze słówko do poprzedniej notki, której nie skomentowałam, bo wraz z tym rozdzialem przeczytałam ją dziś: wstrząsnęła mną scena śmierci Draco.. bardzo lubię tą postać i to pewnie dlatego.. i dlatego, że jego żona, osoba, której ufal, zrobiła to z taką brutalnością.. ale nic. Żyje i to jest najważniejsze :) udało Ci się mnie zaskoczyć, za co Ci serdecznie dziękuję i przesyłam mooooorze weny :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń/Annabeth
hogwart-my-new-school.blogspot.com
w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com
Gratuluję, właśnie twój blog został nominowany do LBA :) Więcej informacji tutaj - http://thaliagrace-by-rejwen.blogspot.com/2015/05/lba-liebster-blog-award-2.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rejwen
wiesz co ci powiem?
OdpowiedzUsuńŻe mnie po prostu zatakało. Naprawdę.
TO JEST GENIALNE!!!!
Czuję się zaszczycona, że to przeczytałam! Chcę NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!
Vipera
Bardzo ciekawy i oryginalny blog! Zaintrygowałaś mnie!
OdpowiedzUsuńDodaję cię do zakładki "Czytam" i oczywiście, z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału :D
Zapraszam cię również, na mojego bloga Dramione :) mam nadzieję, że jeśli ci się spodoba, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :)
Całuję, Clarence
http://gdy-wstanie-swit-dramione.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńZgodnie z obietnicą jestem!
Zacznę od odstępstw od kanonu - na Merlina, tego się nie spodziewałam.
Żywych rodziców Harry'ego oraz Hermionę w Ravenclawie jestem w stanie przetrawić, ale Draco w Gryffindorze? Zaskoczyłaś mnie, tak samo, jak ostatni akapit. I choć nie do końca lubię takie zmiany fabuły, to wygląda na to, że będę wpadać tu częściej, gdyż w Twoim stylu pisania jest to ''coś''.
Poza tym, niestety, czasem zdarza Ci się pisać tak, że trudno się rozeznać. Nie odbierz tego jako hejtu, bo ja też się przecież dopiero uczę, chodzi mi o to, że przeskakiwanie w czasach oraz używanie zbyt wielu myślników nie jest zbyt dobrym pomysłem.
Oprócz tego, muszę zwrócić Ci uwagę, że ''Cię'', ''Tobie'' i inne zaimki osobowe piszemy z dużej litery tylko wtedy, gdy jest to list, lub zwracamy się bezpośrednio do innej osoby. W opowiadaniach oraz fikcji literackiej ta zasada nie obowiązuje, czasem wręcz kłuje w oczy.
Jednak, nie będę więcej psioczyć. Dobrze piszesz i liczę, że będziesz coraz lepsza!
Leth
http://celujemy-w-niebo.blogspot.com/
^ wkrótce pierwszy rozdział, może nawet jeszcze dziś... :)
Witaj! Dziękuję, że wpadłaś i skomentowałaś chociaż Dramione. ;) A teraz, odniosę się do Twojego komentarza.
UsuńW tym opowiadaniu o to chodzi - wszystko jest tak różne od kanonu ( poza charakterami - tam jedynie pozmieniam trochę z dwie, może trzy cechy postaci. :>) że to aż dziwne. Nie dziwię się Twojej reakcji, ale skoro zostajesz, to najwyraźniej nie jest tak źle. :D
A co do błędów - zgadzam się z tym. Akurat mi ciężko jest tak nie pisać. Piszę dużo listów, więc może to po prostu takie przyzwyczajenie a ja na betę też trochę czekam. :D
Przeskok w czasie - tj. ostatni akapit - jest celowy. Bo to, że świat jest alternatywny, nie znaczy, że jego stara wersja będzie chciała wrócić do myśli bohaterów. :D
Ogólnie to dziękuję za poświęcenie czasu - to dla mnie ważne!
+ oczywiście, że wpadnę jak będzie. :D Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj, bo dość polubiłam ten pomysł. xD Oraz mam nadzieję, że pierwsze rozdziały Blandy < o ile tam wpadniesz> jakoś przeżyjesz, bo początki są kiepskie. xDD
Pozdrawiam,
Blanda OC.
Bet365 Casino Site Review | Get Up To 70% Bonus »
OdpowiedzUsuńBet365 is one of the top gambling sites in the world with tons of online casino games. They have created quite a 카지노사이트luckclub diverse range of products to