27.08.2015

Rozdział II — Przecież grunt to dobrze rozdać karty, prawda?

A więc witam po długiej przerwie! Miałam ogrom roboty wszędzie, nie tylko na Blandzie. xD Ogólnie rzecz mówiąc - uczyłam się także na poprawkę z matematyki, którą mam jutro. Mam nadzieję, że ktoś będzie trzymał za mnie kciuki!
Na ten moment czekam na szablon, ale i tak jest dużo zmian. Zapraszam do zakładki Spis Treści - tam znajduje się niespodzianka, za którą się niedługo zabieram. xD Mam nadzieję, że odbierzecie to conajmniej dobrze.
Dzisiaj rozdział jest wyjątkowo krótki - bo zaledwie trzy strony. Ale prawdę mówiąc, akcja będzie dziać się dopiero w trzecim - te dwa pierwsze są takimi zapchaj dziurami, że tak to ujmę.
I każdy, kto to czyta - jak już Ci się nie chce komentować ( chociaż bardzo bym chciała przeczytać dużo komentarzy), niech chociaż oceni. ;) Dziękuję.
Dedykuję ten rozdział Patronusce. ♥ + zapraszam na moją mini Dramione na moim drugim blogu: Exile Mockingjays, część pierwsza
___________________________________________________________

                                                           ***
            Chłopak schodził na dół, chwytając mocniej za rączkę miotły. Za chwilę mieli trening, więc musiał iść. Już miał się przywitać z swoimi koleżankami, gdy usłyszał dość ciekawe słowa. Przystanął tak, aby go nie zauważyły i słuchał.
            — Powiedz, co jest tak ważne, że wyciągasz mnie z randki, Pansy? — zapytała Astoria, siadając w wygodnym, zielonym fotelu, po czym skierowała wzrok na swoją przyjaciółkę. Mimo złości, ciekawość zwyciężała.
            — Wiesz, że miałam wizję? — odpowiedziała pytaniem na pytanie czarownica.
            — Dobrze wiesz, że nie wierzę we wróżbiarstwo, wizje i inne takie rzeczy — oznajmiła, zakładając nogę na nogę.
            — A co, gdybym Ci powiedziała, że ta wizja była niemal straszna? — spytała, nachylając się nad blondynką.
            — Nie obchodzi mnie to. Wiesz, że uwielbiam Ciebie słuchać, ale nie w tym wypadku.
            — Dzięki za wsparcie— mruknęła niezadowolona — Ale wiesz, że gdyby to była prawda, to by zmieniło wszystko? — mówiąc to, wstała, zaczynając chodzić w koło fotela. Astoria czekała z niecierpliwością na kolejne słowa przyjaciółki. Jednak w końcu nie wytrzymała, podnosząc się gwałtownie.
            — Oświecisz mnie w końcu? — wykrzyczała, zaciskając dłonie.
            Miał ochotę prychnąć pogardliwie na nie obie. Nie rozumiał tego, ale czasami czuł w sobie coś ślizgońskiego. Ale przecież ten dom jest dla złych ludzi, bądź wyrzutków. Od stu lat nikt nie wyrażał chęci, aby w nim być. Zawsze był Gryffindor, Ravenclaw, ewentualnie Hufflepuff.. Podobno ich pokój wspólny jest pod wodą, nie mówiąc o tym, że cały zakurzony. Ten dom gości w sobie tylko osoby złe, a od dawien dawna było spokojnie.
            — Spokojnie, moja droga. Spokojnie. Ale w końcu Ciebie nie interesują te zabobony… Ale okej – była wojna, ogromna… Beznosy potwór terroryzował ludzi… Więcej już nie powiem. — wyłożyła karty na stół, poprawiając grzywkę, po czym skierowała swój wzrok na Greengrass. Z początku niedowierzała, ale potem się roześmiała perliście.
            Za to arystokracie rozszerzyły się oczy ze zdziwienia. Pansy wszechwidząca?! Zawsze miała jakieś przeczucia, które się sprawdzały, ale wizje? Co to miało wszystko znaczyć?
             — Mniejsza. Ale trochę mi go żal… Weź tak żyj bez nosa, jak jakieś węże… Ohyda — stwierdziła cicho blondynka. Chwilę później obie, roześmiane oraz radosne opuściły pomieszczenie, przekomarzając się.
            Zawsze uważał, że czysta krew jest ważna, jednak nie na tyle, aby być w Slytherinie. Wiele osób twierdziło, że jest piekielnie sprytny, zupełnie jak oni. Jednak on tego tak nie odbierał. To chyba normalne, że czasem otwarty atak to głupota, mimo odwagi, którą się nosi w sercu.
            Przecież grunt to dobrze rozdać karty, prawda?
            Idąc przez korytarze zamku rozmyślał z każdą chwilą, brnął w to, co powinno już zostać zamknięte. Zdecydowanie, jest Gryfonem. Tiara wybrała, przydzieliła go tam. Więc właśnie w to będzie wierzyć.
            Przeczesał dłonią z irytacją swoje włosy, szybko zerkając na wiszący w pobliżu zegar. Musi się pośpieszyć, aby się nie spóźnić na trening.
                                                           ***
            Patrzył w milczeniu, jak Hermiona odchodzi powoli, z gracją a gdy tylko wydawało się jej, że on jej nie widzi, pognała co sił w stronę zamku. Uśmiechnął się chytrze, rzucając na siebie zaklęcie wysuszające.
            Poczuł się od razu lepiej, dlatego chwycił trzonek miotły i poszedł tam, gdzie niosły go nogi. Ostatecznie wkroczył do Zakazanego Lasu, krocząc pewnie przez zarośla oraz krzewy, nie martwiąc się o to, co go tu spotka. Pomyśleć, że kiedyś wierzył w ostrzeżenia dyrektora. Teraz wyśmiałby każdego, kto się boi. Poza pająkami, jednorożcami, centaurami, jakimś zagubionym olbrzymem oraz innymi, nie zagrażającymi stworzeniami rzadko było można spotkać cokolwiek innego.
            Zanim się spostrzegł, był już niemal w samym centrum tego boru. Poznał to po zmieniającej się gęstości drzew i tej charakterystycznej, granatowej trawie.
            To była dość zabawna historia z tą trawą, jednak sprawiała, że te miejsce miało w sobie jeszcze więcej magii, której nie dało się określić dokładnymi słowami. Podszedł bliżej, chcąc zamoczyć zmęczone stopy w leczniczym bajorku okolicznych elfów, gdy odbił się od bariery, uderzając głową w drzewo. Zacisnął wargi, wstając z ziemi, jednocześnie otrzepując się z brudu. Nic go nie zatrzyma, gdy czegoś chce. Nawet strach, chociaż powinien to inaczej ująć — tym bardziej strach go nie zatrzyma — tak, to dobre określenie.
            Poczuł, że coś ciepłego spływa mu po karku. Przyłożył rękę do skóry, po chwili podstawiając ją sobie pod nos. Nie musiał być ekspertem, aby stwierdzić, że to jest krew. Ale trudno, przeżyje to. Z tego, co wyczuł rana nie jest poważna.
            Zignorował głos zdrowego rozsądku, znów podchodząc do zapory. Już po samym  wyglądzie mógł stwierdzić, że to na pewno nie jest żadne ze znanych powszechnie zaklęć obronnych. Nie mówiąc już o sile odrzutu. Ostrożnie zbliżył dłoń do błyszcząco na zielono ściany, opuszkami palców ledwie muskając to.
            Z podziwiania oraz główkowania nad tym zaklęciem wybudził go cichy syk, dochodzący spod jego dłoni. Zauważył, że krew z jego palców kapie na ścianę, a ta się rozstępuje, dając mu dostęp do tego miejsca, w którym chciał się znaleźć.  Już miał wkroczyć na polanę, gdy usłyszał za sobą głos.
            — No, no, no, Malfoy… Tak myślałam, że akurat Ciebie to zainteresuje — stwierdził Zabini, obdarzając go uśmiechem numer cztery.
            — Od jak dawna o tym wiesz? To jest niesamowite, chciałbym się temu przyjrzeć — odpowiedział  Draco z ekscytacją, siadając na kamieniu. Klepnął miejsce obok siebie, zachęcając go gestem, aby usiadł.
            — Wiesz, że natury i tiary nie oszukasz? Nie musiałeś być Gryfonem. Jestem pewien, że tiara proponowała Ci Ravenclaw.
            — Może tak, może nie — wyszeptał, biorąc niewielki kamień i rzucił go w najbliższe drzewo. Z satysfakcją dostrzegł, że zostawił po sobie niewielki ślad w korze.
            Nie miał najmniejszego zamiaru się  z niczego zwierzać. On nie potrzebuje powiernika, więc wszyscy myślą, że on może nim być. Trochę już go to denerwowało, jednak na ten moment postanowił po prostu być cicho.
            Świętym nigdy nie był, nie zamierzał nikomu tego wmawiać. Ambitny, młody, utalentowany, inteligentny, silny, wspaniały — tak, mógł to przyznać. Ale świętoszkiem nie był, nie jest i nie będzie nigdy. Tak samo jak każdy człowiek na ziemi, nikt nie żył bez grzechu. Prawda jednak jest taka, że z wiekiem coraz bardziej brudzimy serca grzechami. A że czarodzieje nie wierzą w Boga,  ich serca są bez wiary.
            Przeniósł wzrok na kolegę, wydychając powietrze z ust.
            — A Ty co robisz tutaj? Nie masz lekcji? — spytał, odmawiając papierosa. Po cholerę samemu się truć?
            — Miałem, ale szybko zaliczyłem co trzeba z zaklęć i nas puścił.
            — Farciarz. Chodzi o ten test zaklęć użytecznych w walce, ale nie bojowych?
            — Tak, to o to chodzi. Nie było to takie trudne, jakie się mogło wydawać.  — odpowiedział, po czym zerwał brązowy kwiat, zmieniając go od razu w popiół. —Na pewno zdasz.
            — Och, może. Wiesz, ostatnio nie za bardzo chciało mi się uczyć, a Pansy odmówiła mi pomocy  — westchnął ciężko, obserwując, jak popiół powoli spada na glebę, zostawiając w powietrzu ślad po sobie — Może Ty mi pomożesz? Jestem ciekaw Twoich umiejętności pedagogicznych — zapytał niepewnie, spuszczając głowę. To działało w większości wypadkach oraz pomagało osiągnąć mu wyznaczony cel.
            — Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? — zapytał, skupiając wzrok na nim.
            — Do innych rozkoszy też — roześmiał się głośno, a po chwili zaczął gwałtownie kaszleć. Szybko chwycił za chustkę z wyszytymi swoimi inicjałami, gdy tkanina zabarwiła się krwią.
            No tak, gruźlica. Jak mógł o niej zapomnieć? Będzie nieodłączną towarzyszką jego jakże krótkiego życia.
            Szybko schował dowód swojej słabości, po czym wstał i poszedł siną w dal.
                                                          
            

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Gruźlicę ma Draco. :D I odnosząc się - Hermiona jest w Ravenclawie. :D A Draco w Gryffindorze.

      Usuń
    3. Mialam taki dlugi komentarz, ale sie skasowal :((

      No ta tak zaczne od jednej rzeczy, ktorej nie zrozumialam.
      Kto jest chory na gruzlice.
      Draco czy Blaise??
      Co do rozdzialu pomimo tego, ze krotki jest bardzo ciekawy.
      Po raz pierwszy spotykam sie w opowiadaniach ff z tym, ze Pansy jest wszechwidzaca :))
      Za orginalnosc opowiadania masz u mnie WIELKI plus :)
      Co do tego, ze Draco jest w gryffindorze.
      Malo jest takich opowiadan co dodaju twojemu takiego "blasku".
      Idac tym rozumowaniem zastanawiam sie czy Hermiona jest wtedy w slytherinie??
      Co do poczatkow opowiadania moje odczycia juz byly pozytywne.
      Po prologu i pierwszym rozdziale bylam pewna, ze ten "alternatywny swiat" dostali tak jakby w nagrode.
      Obydwoje mieli swoje problemy. Wstrzasnelo mna morderstwo Draco.
      Dla mnie poprostu ten swiat mial byc czms w rodzaju prezet, gdzie beda mogli zaczac zycie od nowa.
      W sumie jako zupelnie inne osoby.
      Tak jakby zamienili sie rolami.
      Moze chociaz w tym swiecie beda szczesliwi i dumni z przeszlosci.

      Pozdrawiam i rzycze weny :)))
      Oldenia

      kochasztowalcz.blogspot.com

      Usuń
    4. Jednak sie dodal ale nie caly :))
      Zycze*

      Usuń
  2. Nie umiem tak profesjonalnie komentować jak Oldenia Malfoy XD
    ale wiedz, że rozdział świetny i nie mogę doczekać następnych :3

    PS. Na kiedy przewidujesz 3 rozdział? ��
    //Ola ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha profesjonalnie dziekuję xD

      -Oldenia

      kochasztowalcz.blogspot.com

      Usuń
  3. Nawet nie wiesz jak bardzo zafascynował mnie twój prolog. Muszę to po prostu powiedzieć, bo strasznie ale to strasznie mi się podobał. Przez chwilę nawet, bardzo mnie wzruszył. Sam pomysł na zaczęcie bloga rewelacyjny. Przysięgam, że zakochałam się w tym opowiadaniu już od pierwszego zdania.
    Alternatywny świat...jakie to trafne. Kiedyś również próbowałam napisać dramione, gdzie Draco byłw Gryffindorze, ale dużo osób zarzuciło mi, że Malfoy nie jest Malfoy'em i po czasie się poddałam.
    Przyznam, że na samym początku myślałam, że masz zamiar cofnąć Hermionę w czasie, by mogła naprawić swoje błędy, ale takie rozwiązanie jest równie dobre!
    Potter w Durmstrangu, no nie wierzę. Ach no i jak mogłaś mi to zrobić! James i Lily....OSOBNO? ;c No cóż, przeżyję jakoś, ale naprawdę liczę, że dodasz kolejne rozdziały. Z tego co widzę dawno nic nie dodawałaś, a naprawdę z wielką chęcią poczytałabym więcej! No po prostu się zakochałam. Jeżeli masz jakieś inne blogi, albo pomysły błagam Cię daj mi znać :)
    Ach no i jeżeli nie masz co robić na weekend to serdecznie zapraszam do mnie. Mam nadzieję, że moje opowiadania przypadną ci do gustu. Bardzo zależy mi na twoim zdaniu, bo, jak już wspominałam, bardzo mnie zafascynowałaś swoim pomysłem.

    Serdecznie pozdrawiam i błagam z całego serca, dodaj jakąś dalszą część ^^


    for-hate-to-love.blogspot.com
    slodki-listopad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. slodki-listopad-dramione.blogspot.com * - wybacz, przez przypadek zjadłam słowo :p

      Usuń
  4. Cześć!

    Na Twoim blogu od bardzo dawna nie pojawił się żaden post. Z racji tego zostaje on przeniesiony do podstrony "Zawieszone". Kiedy opublikujesz już następny rozdział, powiadom nas o tym, a ponownie zostanie on dodany do aktualnych opowiadań.

    Pozdrawiamy,

    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń

Layout by Alessa